Polska piramida tożsamości i co z niej wynika
Sąsiedztwo, podwórko, dzielnica są obszarami oferującymi największe możliwości sprawczego wpływania na kondycję wspólnoty. Ta skala jednak często nas nie bardzo interesuje, bo zbyt ostro widzimy występujące w niej różnice opinii, boimy się błędów i wiemy, że trudno w niej o autorytarne narzucanie swoich rozwiązań. „Niestety” – tu da się i trzeba rozmawiać z innymi zainteresowanymi i brać ich opinie pod uwagę. Ma to znacznie większą wartość niż „manie racji”.
Mówiąc o temacie lokalności warto mieć na uwadze zagadnienie porządkujące, które można by nazwać „piramidą tożsamości”. Jest to w istocie układ przynależności grupowych, nie tyle hierarchiczny, co dotyczący środowisk czy wspólnot o różnej skali – od samotniczego „ja”, przez rodzinę, kręgi przyjaciół i znajomych, bliskie i dalsze sąsiedztwa, wspólnoty „geograficzne” wsi, dzielnicy czy miasta, subregionów, regionów (m.in. poprzez tradycje), kraju a wreszcie kontynentu czy świata. Do tego wspólnoty wyznaniowe, światopoglądowe, polityczne, wspólnoty „biologiczne”, np. kobiet, mężczyzn, a także wspólnoty ekonomiczne z zasady rozpisywane na grupy interesów. Każdy z nas jest, chcąc nie chcąc, zdefiniowany unikalną kompozycją tych przynależności, nadając im swoją własną hierarchę ważności.
My, Polacy mamy przykry nawyk skupiania się na dwóch poziomach przynależności: rodzinnej i krajowej, pozostałe spychając w podświadomość. Tymczasem jest to bardzo niezdrowa kombinacja – celem rodziny jest (powinno być) bowiem zapewnienie wsparcia swoim członkom, natomiast skala kraju jest zbyt duża, by mieć nadzieję na skuteczne oddziaływanie na jego stan. W efekcie powstaje zjawisko aspirowania do struktur krajowych tylko po to, by poprawić kondycję rodziny („krewnych i znajomych”), czyli wzmożona podatność na nepotyzm. Jest ona niestety pochodną okrojonego pojmowania tożsamości grupowych.
My, Polacy mamy przykry nawyk skupiania się na dwóch poziomach przynależności: rodzinnej i krajowej, pozostałe spychając w podświadomość. To bardzo niezdrowa kombinacja.
Z kolei drobne skale geograficzne: sąsiedztwo, podwórko, dzielnica są obszarami oferującymi największe możliwości sprawczego wpływania na ich kondycję. Ta skala jednak często nas nie bardzo interesuje, bo zbyt ostro widzimy występujące w niej różnice opinii, boimy się błędów i wiemy, że trudno w niej o autorytarne narzucanie swoich rozwiązań. „Niestety” – tu da się i trzeba rozmawiać z innymi zainteresowanymi i brać ich opinie pod uwagę. Nikt nas raczej nie uczy, że ma to większą wartość niż „manie racji”.
Artykuł ukazał się w Pomorskim Thinkletterze nr 1/2021. Kompletne wydanie w postaci pliku pdf można pobrać tutaj.
Wydawca
Partnerzy