Gaz do dechy ale najpierw przeprojektujmy pojazd
Czy nauczyliśmy się już planować i zarządzać naszym rozwojem i mamy już dojrzałość instytucjonalną pozwalającą na realizację wielkich projektów? Czy my – obywatele – powinniśmy najpierw wymagać lepszego zorganizowania się i zarządzania w sferze publicznej (bardziej efektywnego państwa) czy skokowego zwiększenia wydatków na inwestycje publiczne? Czy przezwyciężyliśmy już syndrom resortowości i silosowości zarządzania państwem? | dr Jan Szomburg
Drogie Kongresowiczki, Drodzy Kongresowicze, Szanowni Państwo,
kiedy odwiedzamy kraje Europy Zachodniej czy państwa Europy Środkowo‑Wschodniej, widzimy jak wielkiego skoku cywilizacyjnego dokonała Polska. Nasz kraj wygląda nowocześnie i schludnie. Mamy dużo nowej infrastruktury, nasze domy i ulice są zadbane, nawet stacje benzynowe są lepsze nie tylko od francuskich ale i niemieckich – widać to na pierwszy rzut oka. Ci, którzy przyjeżdżają do nas na dłużej, szybko zauważają, że w Polsce czują się bezpieczniej niż w Europie Zachodniej.
W ciągu 20 lat od wejścia do UE dużo Polaków zdecydowanie się wzbogaciło (choć ambicje są jeszcze większe). Dziś to my imponujemy wielu mieszkańcom tzw. „starej Unii”. Silnie wzrosły nam również aspiracje i potrzeba symbolicznego docenienia naszych sukcesów rozwojowych.
Nad naszą konkurencyjnością i dotychczasowym modelem rozwoju pojawiły się jednak chmury. Mnożą się informacje o zamykaniu lub przenoszeniu fabryk do innych krajów – np. Rumunii, Indii czy Wietnamu. Przede wszystkim dużym wyzwaniem rozwojowym stały się ceny prądu i dostępność zielonej energii – co staje się obecnie kluczowe dla zachowania konkurencyjności w Europie i na świecie. Nie mniej istotnym wyzwaniem jest demografia i szybko rosnące płace. Wszystko to może zmienić dotychczasową atrakcyjność inwestycyjną Polski.
Co w takiej sytuacji robić? Część ekonomistów doradza naciśniecie pedału gazu, czyli zwiększenie inwestycji publicznych z ok. 4% obecnie do 8% PKB. Wskazują, że taki rozmach inwestycyjny będzie odpowiedni dla naszego kraju i właściwy dla etapu rozwojowego, w którym się znajdujemy. Warto jednak zapytać, czy aby na pewno nauczyliśmy się już planować i zarządzać naszym rozwojem. Czy mamy już dojrzałość instytucjonalną pozwalającą na realizację wielkich projektów? Czy my – obywatele – powinniśmy najpierw wymagać lepszego zorganizowania się i zarządzania w sferze publicznej (bardziej efektywnego państwa) czy skokowego zwiększenia wydatków na inwestycje publiczne? Czy mamy strategię rozwoju pozwalającą na realizację w sposób skoordynowany takich inwestycji? Czy przezwyciężyliśmy już syndrom resortowości i silosowości zarządzania państwem?
Grzegorz Onichimowski, nowy Prezes Polskich Sieci Energetycznych, tak podsumowuje niedaleką przeszłość w sektorze energetyki: „(…) po pierwsze, nie podjęliśmy skoordynowanego wysiłku stworzenia planu transformacji energetyki i jego skutecznej realizacji. Po drugie, nie było próby synchronizacji transformacji między różnymi sektorami, nie szukano synergii. Nigdy nie został ogłoszony plan transformacji całej gospodarki np. do 2050 r. Gdyby taki dokument powstał, projekty mogłyby być realizowane we właściwiej kolejności i przy maksymalizacji korzyści, a nie przypadkowo. Tej koordynacji inwestycji nie było i to zaowocowało obecną sytuacją, która wygląda dość dramatycznie”¹. Taką diagnozę można przypisać wielu innym dziedzinom. Nie chodzi zatem tylko o to żeby Polska była wielka, ale żeby była też mądra i efektywna – bo nieefektywność państwa zawsze odbija się na dobrobycie obywateli.
Jak chcemy zreformować i uczynić bardziej produktywnym rolnictwo, jeśli nikt w kraju nie wie ile mamy faktycznych a ile tylko pozornych gospodarstw – czyli ilu mamy faktycznie aktywnych (produkujących i sprzedających) rolników. Stan danych i statystyk w Polsce pozostawia bardzo dużo do życzenia. A przecież zarówno proste analizy jak i skomplikowane audyty muszą powstawać w oparciu o wiarygodne dane. To część efektywnego mechanizmu rozwojowego. W Polsce w wielu dziedzinach nie jest możliwe obecnie regionalne planowanie i zarządzanie bo brakuje nam danych! Przykładem takich dysfunkcji analitycznych był czas pandemii, kiedy administracja państwa nie była w stanie agregować i udostępniać danych o sytuacji epidemicznej w poszczególnych powiatach i zrobił to dopiero „hobbystycznie” ówczesny maturzysta, Michał Rogalski.
Pod tym względem nadal odstajemy od krajów Europy Zachodniej. Tego jednak nie widać – bardziej to „czuć” w wymiarze codziennego funkcjonowania. Brak efektywnego i nowocześnie funkcjonującego państwa doskwiera nam na różnych płaszczyznach daleko bardziej niż mamy tego świadomość. Debatę publiczną dominują bowiem inne tematy, o niespecjalnie fundamentalnym znaczeniu… Praca systemowa, analityczna, tworzenie mocnych instytucji – to wszystko nie budzi takich emocji jak np. duże projekty infrastrukturalne, które można w debacie publicznej efektywnie „sprzedać”.
Mimo relatywnie dobrej kondycji i ogromnego rozwoju, nasz kraj czekają ciężkie czasy. Jeśli chcemy im sprostać – musimy przede wszystkim się lepiej zorganizować. Tylko konkurowaniem zbiorowym możemy dokonać następnego skoku rozwojowego. Nie chodzi więc tylko o naciśnięcie pedału gazu z inwestycjami, ale także przeprojektowanie naszego „pojazdu”, którym poruszamy się w przyszłość. W ten sposób nowe środki inwestycyjne zostaną maksymalnie efektywnie wykorzystane.
Łączę serdeczne pozdrowienia i wyrazy szacunku,
dr Jan Szomburg
Przewodniczący Rady Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową
Inicjator Kongresu Obywatelskiego
¹ www.parkiet.com, Szef PSE: Polska energetyka potrzebuje lepszej koordynacji działań, 30.04.2024