Idee dla Polski

Po co nam wolność słowa w czasie pandemii?

Chroniąc się przed wirusem, pozwalamy władzy na dokonywanie radykalnych obostrzeń, związanych np. z ograniczeniem możliwości poruszania się czy spotykania. Logika jest prosta: oddajemy część swojej wolności, a w zamian otrzymujemy zwiększoną „dawkę” bezpieczeństwa. Nie dajmy sobie jednak odebrać wolności słowa – w czasach kryzysu jest ona wartością wręcz niezbędną. Dlaczego?

Poukładać siebie, Polskę i świat na nowo

Przed wybuchem epidemii coraz bardziej powszechne było przekonanie, że z tym światem coś jest nie tak, że potrzebne są wielowymiarowe i głębokie zmiany. Mimo to dziś, chroniąc się przed wirusem i żyjąc w czasowym zawieszeniu, wielu z nas wyraża pragnienie, by móc jak najszybciej do tego „starego” świata powrócić. Wszak powrót do „normalności” – nawet jeśli niespokojnej, pulsującej, często frustrującej – zawsze koi. Może jednak warto wykorzystać czas, w którym się znajdujemy na to, by zastanowić się nad tym jak na co dzień żyjemy, co tak naprawdę oznacza nasza „normalność”? Na początek wystarczą proste pytania: dlaczego myślę, tak jak myślę, dlaczego robię to, co robię. Wraz z refleksją nad „normalnością” powinna się pojawić chęć zmian. To olbrzymi potencjał do wykorzystania – możemy stać się kreatorami nowej rzeczywistości wokół nas, a suma naszych indywidualnych zmian uczyni Polskę i świat innymi, lepszymi.

Dzielność mentalna

Dziś wszyscy potrzebujemy dzielności mentalnej. Musimy jakoś wewnętrznie zaakceptować to, że ta pandemia nas dotknęła. Że jedni z nas aktywnie walczą (jak lekarze, pracownicy służb porządkowych, urzędnicy, samorządowcy), a inni muszą się chronić. Że pozostanie w domu to często najwyższy wymiar solidarności z tymi, którzy muszą wykonywać swoją pracę.

Od tłumu do wspólnoty

W niedawnym thinkletterze prof. Piotr Sztompka pisał o tym, że przestrzeń moralna jest jednym z najsłabszych ogniw naszego rozwoju. Jako źródła tej słabości wskazywał przede wszystkim destrukcyjne działania elit politycznych z ostatnich lat. Wydaje się jednak niestety, że problem ten może mieć znacznie głębsze przyczyny, o czym świadczą liczne refleksje nad stanem moralnym polskiego społeczeństwa z poprzednich wieków. Jakie mogą być źródła naszych problemów o charakterze moralnym? Jakie są ich konsekwencje? Czy stać nas na to, by z tłumu, mówiącego tym samym językiem stać się spójną wewnętrznie zbiorowością?

To naród wybrał kierunek transformacji

Po 30 latach wolności wielu z nas wciąż nie rozumie źródeł takiego, a nie innego kierunku polskiej transformacji. Na pytanie o to, kto w tamtym czasie dokonał wyboru ku drodze rynkowej i kapitalizmowi raczej anglosaskiemu (indywidualistycznemu) niż skandynawskiemu (kolektywistycznemu), odpowiedź jest tylko jedna. Otóż był to wybór samego społeczeństwa, suwerena, lub jak kto woli – narodu. Była to droga prawdziwa, zgodna z podłożem kulturowym, mentalnością zdecydowanej większości społeczeństwa o chłopskich i postchłopskich korzeniach, gdzie najważniejsze jest to, „co je moje”. Żadne kody kulturowe nie są jednak wieczne – również nasze „DNA” ewoluuje. Czego zatem dziś potrzebujemy, myśląc o dalszym rozwoju Polski oraz nas samych jako społeczeństwa?

Dlaczego potrzebujemy prawdy?

Krytyczny dystans wobec samego siebie oraz kwestionowanie swoich przekonań często są uznawane za klucz do prawdy – tej o świecie, o sobie i o tym, co dobre i słuszne. Gdy jednak kwestionowaniu poddawana jest sama idea prawdy, która dostarcza orientacji w świecie i wyznacza kierunki myślenia i postępowania, stanowi to ogromne zagrożenie. Gdy nie wierzymy w ideę prawdy, nie obchodzi nas, czy to, co głosimy, czerpie swoją moc przekonywania z czegoś innego niż nasza siła – czy to fizyczna, czy polityczna – która przymusza innych do tego, by się z nami zgodzili. Bez idei prawdy nie ma o co się spierać. Nie ma słuszności. Pozostaje przemoc.

Dwa modele „razem” – w poszukiwaniu syntezy

W większości społeczeństw można zaobserwować dwa wiodące modele bycia „razem” – wspólnotowy oraz zrzeszeniowy. Pierwszy opiera się na zaufaniu, solidarności oraz dominacji interesu grupy nad interesem indywidualnym. Drugi zaś bazuje na relacjach formalnych, w których liczą się efektywność i racjonalność, napędzane głównie indywidualną korzyścią. Reprezentanci tych obydwu modeli są dziś w Polsce nastawieni do siebie bardzo antagonistycznie, co hamuje nasz rozwój. Tymczasem w każdym społeczeństwie jest miejsce zarówno dla jednych, jak i dla drugich – jedno „razem” bez drugiego nie jest w stanie samodzielnie przetrwać. Sztuką jest znaleźć optymalny – odpowiadający cechom narodowym oraz historycznym doświadczeniom – balans. Czy stać nas na to? W jaki sposób tego dokonać?

Polska kultura – gdzie są jej mateczniki?

Mateczniki kultury, zagrody edukacyjne, uniwersytety trzeciego wieku, koła gospodyń wiejskich, amatorskie teatry – to tylko niektóre z wielu przykładów aktywności kulturalno­‑obywatelskich prowadzonych dziś w Polsce na poziomie lokalnym. Niestety, są one zazwyczaj niedostrzegane, pomijane i niedoceniane. Mało kto te zjawiska bada, nikt nie zbiera ich w jedną szeroko pojętą całość, nie czyni z nich przedmiotu syntezy. Pomijając i ignorując ten potencjał, trudno nam będzie przełamać stereotyp „zapóźnienia” i „pustki” w życiu kulturalno­‑społecznym Polaków.

Dlaczego warto szukać prawdy?

Człowiek, mimo swoich licznych słabości, jest istotą rozumną. Rośnie dzięki poznawaniu świata, dzięki kontaktom z innymi, dzięki zmaganiu się z tymi wyzwaniami, które go przerastają, koniec końców: w wyniku upartego, bezinteresownego szukania prawdy dla niej samej. Zejście z tej drogi oznacza rezygnację z własnej podmiotowości oraz symboliczną śmierć człowieka jako rozumnej i wolnej istoty ludzkiej. Prawda i jej wytrwałe szukanie jest najważniejszym kluczem otwierającym drzwi nie tylko do dialogu społecznego, ale także – i nade wszystko – do własnego osobowego rozwoju.
Na górę
Close