Idee dla Polski

Sto jedwabnych kurtyn

Kończy się kolejny okres globalizacji w historii ludzkości. Jego owocami jest duża część wartości, technologii i instytucji, jakie konstytuują naszą „nowoczesność”. W tym okresie narodził się także świat cyfrowy. Dziś jawi się on już rzeczywistością równoległą do tej fizycznej: meta‑versem. Jak wpłynie nań deglobalizacja? Jak w efekcie odmieni się kształt całego współczesnego świata?

Odczytać losy świata

Przykłady z historii Japonii, Chin czy Stanów Zjednoczonych pokazują, że żadne państwo – jeśli chce się rozwijać, ale i de facto samo o sobie decydować – nie może funkcjonować w izolacji. Dzieje cywilizacji uczą, że od globalizacji i geopolitycznych rozgrywek, czy chcemy tego, czy nie – uciec się nie da. W dodatku obecnie jesteśmy świadkami wielkich geostrategicznych przetasowań, w tym głównie przesilenia na linii Wschód – Zachód. To, czy dobrze odczytamy nową architekturę świata, zdefiniuje naszą międzynarodową pozycję w nadchodzących dekadach. Jakie więc będzie nowe oblicze globalizacji? I pytanie dla nas najważniejsze: czy zdołamy jako Polska dobrze wpisać się w ten nowy, międzynarodowy układ sił?

Globalna sytuacja rolno­‑żywnościowa – gdzie jesteśmy, co nas czeka?

Połowa XX wieku to wielki przełom technologiczny w rolnictwie (nawozy sztuczne, nowe odmiany roślin) i skokowy wzrost wydajności upraw, co przyniosło obfitość pokarmu, jakiej dotychczas nie znano w historii ludzkości. Do tego doszła globalizacja umożliwiająca skuteczną dystrybucję produktów na cały świat. Po latach żywnościowego prosperity nadchodzi jednak czas nowych wyzwań. Wzrost populacji (wraz z jej apetytem) przy równoczesnym zbliżeniu się gospodarki do bezpiecznych dla człowieka, granic wykorzystania środowiska, tworzy potrzebę szukania nowych rozwiązań. Czy wysokie ceny produktów rolnych – spowodowane zerwaniem łańcuchów dostaw w wyniku pandemii COVID-19 i wojny w Ukrainie – wytworzą dostateczny bodziec ekonomiczny by uruchomić lawinę innowacji?

Z naturą trzeba iść pod rękę, a nie w kontrze

Obecny model przemysłowego rolnictwa, które nie zwraca uwagi na otoczenie, wyczerpał już swoje możliwości i musi się zmienić. Produkcja żywności nie może odbywać się kosztem środowiska i klimatu, tylko bazować na równowadze i respektować odwieczne prawa natury. Absolutnie nie wyklucza to wykorzystania najnowocześniejszych technologii, takich jak sztuczna inteligencja, fotodetekcja, drony czy autonomiczne maszyny rolnicze. Wdrożenie rolnictwa w wydaniu 3.0 jest też znakomitą szansą na odnowę demograficzno­‑kulturową polskiej wsi poprzez przyciągnięcie – na dotychczas systematycznie wyludniające się tereny – młodych, zdolnych i utalentowanych. Najważniejsze jednak, by decyzje o rozwoju tego sektora podejmować w oparciu o dane i fakty naukowe, w uzgodnieniu z interesariuszami. Być może to jest właśnie najtrudniejsze wyzwanie, przed którym dziś stoimy.

Portret polskiego rolnika – skończmy z mitami

Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat polskiemu rolnictwu udało się przejść drogę od modelu opartego na rozdrobnionych, nisko stechnologizowanych gospodarstwach, do formuły, w której dominującą rolę odgrywają prężne, nowoczesne, kilkudziesięciohektarowe, a nawet kilkusethektarowe przedsiębiorstwa rolne. Popularny stereotyp, zgodnie z którym polski rolnik to najczęściej osoba starsza, niezamożna i zacofana technologicznie, mający jeszcze kilkanaście lat temu jakieś podstawy, dzisiaj nie powinien już kształtować naszego spojrzenia. Jesteśmy obecnie na drugim biegunie – osoby prowadzące działalność rolniczą są młode, efektywne i nowoczesne – i to nawet w zestawieniu z całą Unią Europejską.

Rolnictwo – potrzeba nowej umowy społecznej

Aby dobrze zrozumieć właściwy kierunek rozwoju rolnictwa, musimy wyjść nie od status quo, ale najważniejszych wyzwań przyszłości. Wyżywienie wciąż rosnącej populacji przy kurczącym się dostępie areałów rolnych, coraz wyższe wymagania jakości produkcji i walka ze zmianami klimatu – to one powinny definiować strategiczne kierunki działań. A problemy te, z roku na rok, będą narastać. Wyjściem jest zmiana dotychczasowego podejścia i zdywersyfikowanie zielonej transformacji sektora. Na czym mogłoby ono polegać? Czy jest remedium na – przeciągającą się od dekad – stagnację małych gospodarstw rolnych, których tak wiele jest w Polsce? Dlaczego bez nowej umowy społecznej dla rolnictwa czeka nas widmo głodu w biedniejszych częściach świata i bardzo droga żywność w krajach bogatych, a w dłuższej perspektywie pozostawienie Ziemi niezdatnej do życia dla przyszłych pokoleń?

Przemyśleć na nowo logikę energetycznej transformacji

Przed nami trudne wyzwania. Zarówno pandemia COVID‑19, jak i następnie agresja Rosji na Ukrainę, postawiły pod znakiem zapytania tempo transformacji energetycznej oraz jej kierunki. Pokazały również jak bolesna jest silna zależność gospodarek od importowanych paliw kopalnych. Uwydatniły nam de facto nieuchronność procesu zielonej transformacji. Można oczywiście powiedzieć, że ostatnie zdarzenia są tylko chwilowym kryzysem – burzą, która szybko się rozejdzie. To jednak fałszywa nadzieja. Na kryzys energetyczny i surowcowy „pracowaliśmy” od dawna, a przeciwdziałanie zmianom klimatu będzie teraz wymagało czegoś więcej niż tylko dotacje dla zielonej energii. Konieczne jest fundamentalne przemyślenie całej logiki energetycznej transformacji.

Czy uchodźcy mogą być remedium na implozję demograficzną Polski?

Największe „zapadlisko demograficzne” świata – tak na podstawie badań, jeszcze przed pandemią i wojną, charakteryzowano Polskę oraz inne kraje Europy Środkowej i Wschodniej. Nie ma na świecie innego tak dużego regionu, w którym przewidywany regres demograficzny byłby tak poważny – w okresie 2020‑2050 przykładowo dla Polski może to być około 5 mln osób, a w Rumunii – około 3 mln osób (czyli około 15% potencjału demograficznego tych państw). Czy migranci, którzy przybywają do nas masowo w związku z wojną, zasypią tę lukę? Dlaczego tak ważne jest, by osiedlali się również w miastach średnich, a nie tylko w największych metropoliach?

Gospodarka okrężna – interwencja publiczna musi być prorynkowa

Nadmierna eksploatacja bogactw naturalnych naszej planety doprowadziła nas na skraj kryzysu. Czy walka ze zmianami klimatycznymi oznacza koniec dobrobytu ludzkości? Coraz częściej można usłyszeć głosy, że utrzymanie cywilizacyjnego rozwoju nie jest możliwe, bo musimy radykalnie ograniczyć produkcję i konsumpcję. Takie podejście ignoruje wpływ – stale przyspieszającej – rewolucji technologicznej i wpisaną w gospodarkę rynkową – naturalną – skłonność do innowacyjności. Może nie tyle musimy zmienić cały mechanizm postępu naszej cywilizacji, co przyspieszyć proces korekt wpisany w jego naturę? Idea gospodarki obiegu zamkniętego wydaje się tutaj dobrym rozwiązaniem.

Na górę
Close