Dzielność mentalna

Dziś wszyscy potrzebujemy dzielności mentalnej. Musimy jakoś wewnętrznie zaakceptować to, że ta pandemia nas dotknęła. Że jedni z nas aktywnie walczą (jak lekarze, pracownicy służb porządkowych, urzędnicy, samorządowcy), a inni muszą się chronić. Że pozostanie w domu to często najwyższy wymiar solidarności z tymi, którzy muszą wykonywać swoją pracę.

Już wiemy, że tylko RAZEM możemy wygrać walkę z tym wirusem. RAZEM na wszystkich możliwych poziomach: od rodziny, poprzez sąsiedztwo, dzielnicę, miasto, kraj – do całego globu. W czasach epidemii solidarność może być paradoksalnie wyrazem naszego egoizmu. Dbając o innych – dbamy o siebie, pomagając innym – pomagamy sobie. Wirus jest egalitarny – atakuje wszystkich – i biednych i bogatych, znanych i nieznanych, wierzących i niewierzących itd. Jedyną jego „preferencją” są ludzie starsi i osoby dotknięte przewlekłymi chorobami – o nich musimy dbać z największą empatią.

Dzielność mentalna jest nam potrzebna żeby przetrwać okres izolacji. Nieprzypadkowo tak upowszechniło się stwierdzenie, że „człowiek to istota społeczna”. W okresie izolacji namacalnie przekonujemy się, że tej fizycznej bliskości innych ludzi nam faktycznie brakuje.

Pewnym lekarstwem okazuje się nowoczesna technologia, dzięki której mamy chociaż namiastkę rzeczywistego kontaktu z drugim człowiekiem. Poprzez wideopołączenia możemy się zobaczyć i usłyszeć z bliskimi, co przynosi pewną ulgę i poczucie stabilności. Już widać, że to doświadczenie spowoduje również ogromy skok w e‑usługach. Konsultacje z lekarzem przez telefon, wysłanie mu zdjęcia lub połączenie się wideo umożliwia wystawienie recepty, oszczędza czas i pieniądze (np. paliwo na dojazd), a w tych wyjątkowych warunkach – gwarantuje bezpieczeństwo. Jak wiele spraw urzędowych jesteśmy w stanie załatwić przez internet przekonujemy się z każdym kolejnym dniem epidemii. Podobnie dzieje się z cyfryzacją usług szkoleniowych czy edukacyjnych.

Czy jednak oznacza to, że będziemy chcieli stworzyć e‑społeczeństwo? Czy w świecie cyfrowym możemy znaleźć alternatywne formy społecznej bliskości, które zrekompensują nam codzienny kontakt bezpośredni, z którym mieliśmy do czynienia np. w sklepie, u fryzjera albo w pociągu? A może w świecie rzeczywistym powstaną inne pola podobnych społecznych interakcji? Na ten moment oba scenariusze wydają się trudne do wyobrażenia.

Dzielność mentalna będzie nam również potrzebna, gdy naszą uwagę przesuniemy z walki z koronawirusem na walkę o byt, o poradzenie sobie w warunkach kryzysu gospodarczego. Już dzisiaj część z nas znalazła się nagle w złej sytuacji materialnej. Wszyscy znamy te dziedziny i sektory działalności, w których konieczne było zaniechanie działalności z dnia na dzień.

Takim grupom pracowników państwo musi pomóc, ale jest to też przestrzeń na naszą solidarność bezpośrednią, codzienną. Wiele się w tej dziedzinie dzieje, jako społeczeństwo zdajemy egzamin z solidarności, kiedy np. decydujemy się zamówić coś na wynos z naszej ulubionej restauracji, wspieramy naszego fryzjera płacąc za usługę, którą wykona dopiero po zakończeniu epidemii, czy uczestnicząc w różnorodnych akcjach wspierających lekarzy. Zestawienie takich wartościowych inicjatyw przygotowaliśmy na naszym Facebooku, ale z każdym dniem jest ich coraz więcej.

Droga wyjścia z tej sytuacji będzie bardzo trudna i złożona. Będzie wymagała wielu konkretnych, a zarazem zharmonizowanych działań. By to się udało, potrzebujemy dobrej atmosfery i działania fair. Dziś toksyczna retoryka (oczywiste mijanie się z prawdą) i zachowania, które zmierzają do zabezpieczenia partykularnych interesów są szczególnie szkodliwe, bo podkopują naszą zdolność spójnego i efektywnego działania zbiorowego. Wspólne działanie będzie kluczowe dla wyjścia z opresji i odpowiedzi na wyzwania, które nas jeszcze czekają.

Na górę
Close